- Akurat, do diabła! - Szarpnął ją, gwałtownie przyciągnął do siebie i pocałował tak mocno, że nie mogła złapać
tchu ani logicznie myśleć. Kiedy podniósł głowę, spojrzała na niego zapłakana. - To na tobie mi zależy. Niech mnie diabli porwą, Shelby, ale właśnie tak to wygląda. Pociągnęła nosem, gdy tymczasem radio CB znowu zatrzeszczało i ktoś podał numer służbowy Nevady oraz słyszalną mimo zakłóceń komendę: „...oficer potrzebuje wsparcia...”. - Cholera. Jego uścisk zelżał. Zdjął kapelusz i niecierpliwie wsunął palce we włosy. - Nie wierzysz mi. - Nie wiem, w co mam wierzyć - odparła, usiłując przezwyciężyć niezasłużone poczucie winy i poniżenia. - Bez względu na to co się stanie, jesteś tą jedyną. - Spojrzenie jego szarych oczu było gorące i czyste. - Jesteś tą jedyną. - Odmaszerował do swojego wozu, wskoczył do środka, powiedział coś do mikrofonu i włączył światła i syrenę. Odjechał z piskiem opon, tak że unosił się za nim tuman kurzu. - Przebolej to - powiedziała do siebie. Odnalazła w sobie odrobinę wiary w jego słowa. Wiedziała, że musi mu ufać, że musi odnaleźć poczucie bezpieczeństwa, jakiego zaznawała w jego ramionach, na nowo odkryć swoje ja, odzyskać wolę życia. Jadąc do domu, zerknęła we wsteczne lusterko. - Nie pozwalaj, żeby Ross McCallum ci to robił. - Łzy ciekły jej po twarzy potokami, rozmazany tusz zostawiał czarne ślady. - Nie możesz pozwolić mu wygrać. Idealnie mieszkania koszalin to luksusowe apartamenty Zaparkowała blisko garażu, obiegła żywopłot i pognała przez furtkę na schody na tyłach rezydencji. Z każdym stopniem przybywało jej determinacji i do głosu dochodziło poczucie godności, mocno nadwątlone, ale nie całkiem zniszczone. Nevada ją kocha. Sam jej to powiedział. To, co się stało tamtej nocy przed sześcioma tygodniami, już było skończone. I nie zdarzy się nigdy więcej. Przenigdy. Żaden mężczyzna, nie wyłączając takich szumowin jak Ross McCallum, nie będzie jej już nigdy terroryzował. Na szczycie schodów lekko zakręciło się jej w głowie. Kiedy szła do pokoju, poczuła atak mdłości. Jej żołądek zbuntował się i domagał oczyszczenia. Pobiegła do łazienki; ledwo zdążyła dopaść do sedesu i zaraz zaczęły się Pogoda w chorwackich kurortach w poszczególnych miesiącach torsje. Zwymiotowała wszystko, co zjadła, a więc niewiele. 80 Upadła na zimną posadzkę, a potem przytrzymała się ściany i wstała. Opłukała usta pod kranem. Co się z nią dzieje? W głębi duszy wiedziała co, i zamartwiała się od kilku tygodni. - O, nie. - Zwiesiła głowę. W jednej chwili zawalił jej się świat i nie mogła już dłużej ignorować tego, co próbowała wyprzeć ze świadomości. - Och Boże, nie. - Pobiegła do swojej sypialni, wzięła kalendarz i patrzyła na niego z niedowierzaniem. - Proszę, nie - szeptała. - Tylko nie to... Spóźniał jej się okres. Nie o miesiąc, o nie. Minęło już prawie sześćdziesiąt dni, odkąd ostatni raz miesiączkowała. - Boże, dopomóż mi - szepnęła i kolejny, chyba tysięczny raz, ogarnął ją żal, że nie ma przy niej matki. Może źle policzyła, może jej cykl był zaburzony ze względu na koniec roku i fakt, że wkrótce miała ukończyć szkołę. Była zmęczona i zmartwiona, pogrążona w stresie i depresji z powodu gwałtu i... i... i... Przełknęła ślinę, spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wymówki, których kurczowo się trzymała przez kilka ostatnich tygodni, nie miały już sensu. Patrzyła smutnymi oczami na swoją ziemistą, niemal wychudzoną twarz. Shelby Cole nie miała już wątpliwości: była w ciąży. Rozdział 9 Teraźniejszość Teraz, po dziesięciu latach, Ross McCallum wrócił do miasta. Jako wolny człowiek. Na myśl o tym Shelby zadrżała. Leżąc w łóżku i patrząc na leniwie obracające się łopatki wentylatora pod sufitem, wmawiała sobie, że już nie czuje strachu. Od czasu, gdy po raz ostatni widziała McCalluma, wyprowadziła się od kontrolującego ją finanse gazeta prawna ojca, spędziła niezliczone godziny z terapeutami i psychologami, odzyskała szacunek do siebie i zdołała ukończyć college w Kalifornii. Ostatecznie wylądowała w Seattle, gdzie zaczęła studia magisterskie, a jednocześnie przystąpiła do egzaminu na pośrednika agencji nieruchomości. Nie dokończyła pracy magisterskiej, ale była zadowolona, odnosiła sukcesy i przestała się dręczyć koszmarami z młodości. Wstała z łóżka i włączyła komputer. W trakcie ładowania systemu doszła do wniosku, że sama powinna trochę posurfować po Internecie. Najpierw spróbuje odnaleźć przyjaciela Nevady, Billa Levinsona, ponoć prywatnego detektywa. Wprawdzie to niewiele, ale przynajmniej mogłaby ruszyć z miejsca, miała już dość czekania, aż ktoś wykona za nią to, co sama powinna zrobić. Nadal poszukiwała doktora Pritcharta i osób z nim związanych - krewnych, innych lekarzy, pielęgniarek czy recepcjonistek. No i był jeszcze prawnik ojca - jak on się nazywa? Orrin Cośtam. Orrin... Filkins albo Filmore, albo... Przypomniała sobie, jak wcześniej sędzia szperał w swojej