Ktoś powinien się martwić, a nikt się nie martwi.
Uważam więc, że nie mam wyboru, padło na mnie. - To nie jest tak, że się nie martwimy - zaprotestowała Cindy. - Nie odwiedzaj już Lathama - powtórzył z naciskiem Dane, ignorując słowa obydwu kobiet. - Odczep się! - krzyknęła Kelsey, tracąc resztki z trudem utrzymywanego opanowania. - Daj mi wreszcie święty spokój. I przestań prawić mi kazania, nie jesteś moim ojcem. Wytrzymał jej spojrzenie. - Cieszę się, że nie jestem - oświadczył. Nieoczekiwanie zarumieniła się. Teraz wpatrywała się w talerz, a jej zaciśnięte na butelce piwa złote przeboje palce aż pobielały. - Kelsey - dodał już bardziej ugodowo. - Nie atakuję cię i nie chcę się bawić w ojca. Po prostu samotne wizyty u takiego człowieka to nie jest dobry pomysł. Wmówiłaś sobie, że Latham jest tylko nikczemny i wstrętny. Pamiętaj, że może również być groźny. Nie lekceważ moich słów. Proszę, nie Zbyt ciemny kolor zbliżaj się do niego. Powiedział: proszę. Nieważne. Za wszelką cenę musiało do niej dotrzeć, że Latham jest niebezpieczny. 67 Na chwilę uniosła głowę, potem znów wbiła wzrok w talerz. Milczała. - Kelsey, posłuchaj przynajmniej mnie. Dane ma rację - przerwała ciszę Cindy. Kelsey machnęła gwałtownie rękoma, omal nie strącając piwa na podłogę. Chwyciła przechyloną butelkę w ostatniej chwili. - No dobrze, posłuchajcie oboje. Przepraszam. Nie miałam racji. Nie powinnam była tam jechać sama i więcej już tego nie zrobię. Zresztą i tak nie zamierzałam, ta wizyta nie sprawiła mi przyjemności. Jest jednak ten fundusz powierniczy, który łączy Lathama i Sheilę. Myślałam, że z tego powodu Sheila mogła coś mu powiedzieć. Sama chciałabym wierzyć, naprawdę, że jest tylko lekkomyślna i źle wychowana, że po prostu o mnie zapomniała. Chciałabym od kogoś usłyszeć, że pojechała na wakacje do Europy z jakimś właścicielem zamku i winnicy. Ale ja po prostu w to nie wierzę. Zapytanie Andy'ego Buty z wysokimi cholewkami Lathama, czy ją widział, było logiczne. Mogą się nie lubić, ale łączy ich testament jej matki. - To ostatni człowiek, któremu Sheila by coś powiedziała - wtrąciła Cindy. - Tak, ale była szansa, że umówiła się z nim w jakiejś sprawie dotyczącej pieniędzy. Ja też nie lubię tego faceta - dodała, odpierając przewidywane zarzuty rozmówców - ale nie sądzę, że należy się go bać, i to tak, żeby obchodzić go dużym łukiem. Usłyszeli przytłumiony dźwięk.