- To może pora mu o tym powiedzieć - rzekła łagodnie.
- Dobranoc, Wasza Wysokość. Shey odłożyła słuchawkę. Rozłączyła się z królem. Może powinna zwracać się do niego Wasza Królewska Mość? Za słabo się na tym znała. Zresztą to bez znaczenia. Pierwsze, co musi zrobić, to definitywnie rozstać się z księciem. Rzecz w tym, jak tego dokonać, by przestać się z nim widywać. Ani jego ojciec, ani tym bardziej jego poddani nie chcieliby dla następcy tronu kogoś takiego jak ona. Shey wiedziała, co powinna zrobić. Problem w tym, że wcale tego nie chciała. Miała przeczucie, że zerwanie złamie jej serce. ROZDZIAŁ ÓSMY podcast - Mężczyźni! - jęknęła Parker. W niedzielę kawiarnia i księgarnia były otwarte krócej niż w dzień powszedni. Przyjaciółki zamknęły drzwi za ostatnim klientem i wreszcie spokojnie usiadły na zapleczu. Shey tego właśnie potrzebowała - pobyć wśród bliskich, życzliwych osób, odetchnąć lżej. Wiedziała, że może liczyć na przyjaciółki. Nie dadzą jej zginąć. Pocieszą w potrzebie, kursy żeglarskie mazury pomogą zobaczyć rzeczy we właściwej perspektywie. Ucieszyła się, że to Parker zaczęła temat, a sądząc po tonie głosu przyjaciółki, faceci wyraźnie jej dopiekli. - Mężczyźni - powtórzyła Parker. - Właśnie, mężczyźni! - zawtórowała Shey. Mężczyźni. A właściwie jeden mężczyzna. Tanner. Chyba zwariowała, jeśli choć przez moment uważała, że ma jakieś szanse u księcia... zwłaszcza u tego księcia. Tanner przyjechał do Erie po swoją narzeczoną, księżniczkę czystej krwi. Wprawdzie Parker zdecydowanie odmówiła, ale to przecież nie znaczy, że Shey jest godna ją zastąpić. Tanner z pewnością ani przez chwilę tak nie myślał. Między nimi żaden układ nie mógł wchodzić w grę. Po prostu. - Mężczyźni! - westchnęła Cara, robiąc rozmarzoną minę. Shey popatrzyła na nią groźnie. To nie jest odpowiedni kierunek dla tej rozmowy. Może się wściekać, może szydzić i drwić, ale na pewno nie będzie się zachwycać i wzdychać jak heroina romansu. Nie chciała słuchać niczego dobrego na temat mężczyzn. Cara wcale się nie przejęła jej spojrzeniem. - Co tak na mnie patrzycie? Wy macie problemy z facetami, ale to nie znaczy, że ja też je mam. Na razie wciąż Fundusz Wsparcia Kredytobiorców szukam tego jedynego - rozmarzyła się Cara. - Jak ja - powiedziała Shey. Bo Tanner się nie liczy. Potrzebowała kogoś, kto kocha harleye. Choć, prawdę mówiąc, Tanner wyrażał się z uznaniem o jej motorze. No dobrze. Potrzebowała kogoś, kto potrafi czerpać radość z prostych przyjemności. Zmarszczyła brwi. Przypomniała sobie, że przejażdżka łódką, koncert na świeżym powietrzu, nawet kręgle - też