telefonu, żeby zadzwonić do Christophera, który, tak
jak się spodziewała, wszystko rzucił: dwie operacje przekazał innemu chirurgowi, zignorował zebranie w HANDS, wskoczył do swojego wielkiego bmw i, jadąc najpierw o wiele za wolno z powodu natężenia ruchu, a potem, na autostradzie, o wiele za szybko, dotarł do domu. Jack po odebraniu z przedszkola był obserwowany przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, z wyjątkiem może paru godzin snu. Oboje rodzice nie spuszczali z niego oka, czując, jak narasta w nich przerażenie. - Czemu to robicie? - zainteresował się Edward, sześcioletni brunecik o ciemnych oczach dziadka ze strony matki. angielski dla dorosłych saska kępa - O co ci chodzi, kochanie? - Bo tak się przyglądacie Jackowi... - Wcale się nie przyglądamy - skłamała matka. - Patrzymy na niego, bo uważamy, że może być chory - wyjaśnił ojciec naturalnym, rzeczowym tonem, doskonale przyjmowanym przez dzieci. Lizzie musiała przyznać, że zawsze miał do nich znakomite kimono podejście. - Na przykład przeziębiony? - Coś w tym rodzaju. - Christopher nie widział powodu, by obarczać starszego synka tym, co wciąż jeszcze mogło się okazać (modlił się o to) fałszywym alarmem. - Okej - zgodził się Edward, tracąc zainteresowanie. To była ostatnia rzecz, która gładko poszła w ciągu bardzo długiego czasu. Z ich pierwszych własnych obserwacji, potwierdzonych potem w gabinecie wyjątkowo zasępionej doktor Mellor, wynikało, że mięśnie udowe Jacka są słabsze, niż być powinny. Dotyczyło to także pleców i miednicy. - Co o tym sądzisz? - spytała Lizzie lekarkę po badaniu, gdy Jack w sąsiednim pokoju bawił się z pielęgniarką. - Myślę, że powinien go obejrzeć specjalista. - Dlaczego? Co to może być za choroba? Christopher rzucił Lizzie spojrzenie pełne litości i takiej osobistej rozpaczy, że aż krew się w niej zmroziła. - Najlepiej poczekajmy na diagnozę, kochanie. Lizzie zrozumiała w tej chwili, że nawet Christopher, który codziennie przecina skórę do kości i nurza Jak powinna prawidłowo leżeć na ciele męska koszula? ręce w krwi obcych ludzi, gdy chodzi o własne dziecko, w niczym się od niej nie różni. Trzyma się ze wszystkich sił niewiedzy. Następnych kilka dni zatarło się w jej pamięci. Telefonowali w różne miejsca, starając się jednocześnie zająć Jacka i zapewnić mu spokój, wysiadywali w poczekalniach lekarskich ze starymi magazynami razem z taktownymi współtowarzyszami niedoli. Odwiedzali różne gabinety i laboratoria, wykonywali zdjęcia